wtorek, 16 czerwca 2015

(...) "Dwa niedźwiedzie jedzą śledzie..."



Uwielbiamy tę książkę !
Wydawnictwie Dwie Siostry skradły moje serce "Księgą dźwięków" była i jest hitem w naszej biblioteczce (w najbliżliszym czasie napisze jej recenzje :) :). 
A dziś o innym naszym hicie- a mianowicie "Od 1 do 10" Ola Cieślak. 

Jest to idealna książeczka do nauki liczenia od 1 do 10. 
Dziecko poznaje cyferki poprzez krótkie rymowanki, które szybko zapadają w pamięć - ja znam ją na pamięć.
Rymowanki bardzo śmieszą mojego syna, sam domaga się ich czytania.
Niby książka ma przeznaczenie od 3 roku życia, to osobiście uważam, że jest idealna już dla dwulatków.
Nianiooo dość dużo powtarza i liczy ze mną. Liczy wszędzie - jak idziemy po schodach, jak jedziemy windą, jak jemy! Oczywiście wygląda to tak: "dwa, sześć, osiem, zero!" 
Twarde kartki przedstawiają zabawne zwierzątka, narysowane w bardzo prosty sposób, co ułatwia dziecku ich rozpoznanie i nazywanie. Książka jest u nas hitem, czytana kilka razy dziennie, zabierana w każdą podróż ! 
Kolorystyka jest świetna, a mały format idealnie odnajduje się małych rączkach :) 








poniedziałek, 25 maja 2015

Jak na wycieczke to tylko plecak!



Wawel ach ten Wawel!

Miejsce wycieczki Wawel.
Sceneria wyjątkowa - "wawelskie magnolie", co roku robią one ogromne wrażanie :) 
Choć długo mieszkam w Krakowie, zawsze przegapiłem ten moment :) 
A więc, zapakowaliśmy plecak i poszliśmy. 
Wawel wyglądał przepięknie, niesamowicie, Nianiooo był w siódmym niebie biegał po dziedzińcu, wąchał niemal każdy kwitek. Oczywiście kusiło go do zrywania. Szarańcza mała! 
Wśród  turystów furorę zrobił nasz plecak z LittleLife- mało kto przeszedł koło nas obojętnie. 
Nianiooo wygląda w nim przesłodko :) Nasz mały Mickey Mouse :)
Zakochałam się w tym plecaku od pierwszego wejrzenia!
Jest on przeznaczony dla dzieci od 1 roku życie do mniej więcej 3-4 lat. Choć nie jest on bardzo pojemny, to dla dwulatka wystarczający. Pakujemy picie, małe autko, kanapeczkę i chusteczki. Nianiooo jest bardzo dumny, że sam to nosi, wyciąga sobie picie i poczym zasuwa plecak z dumnym uśmiechem :)! 
Dodatkowym atutem jest smycz bezpieczeństwa, którą można w każdej chwili odpiąć i schować. W przypadku mojego buntownika jest rewelacyjnym rozwiązaniem. Nianiooo coraz mniej chce jeździć w wózku. Chodził by i chodził ale niestety nie chce długo chodzić "za rączkę". 
Taki czas wszystko sam!
Nie ukrywam, że są spojrzenia ludzi typu: "Dziecko na smyczy", ale mało to nas obchodzi. Najważniejsze, że Nianiooo jest bezpieczny a ja mam go pod kontrolą, dwa metry przed sobą.  
W środku znajduje się miejsce na wpisanie imienia, nazwiska, danych kontaktowych.

Gdy ktoś  szukał: http://gigagu.pl/maluszek/302-plecaczek-littlelife-disney.html


















Niżej kilka innych plecaków które mi się podobały :) 

1. Mini Graphic Grace !

2. Little Life Plecak Disney Buzz Astral !

3. Plecak Skip Hop Zoo Lis !

niedziela, 19 kwietnia 2015

Bo najlepsi kucharze to mężczyźni !



Kucharz!
Nianio zawsze przejawiał zainteresowanie tym zawodem! Dopóki "nie dorobił" się swojej kuchni, korzystał z mojej :)
Tak naprawdę już raczkujące maluchy grzebią w naszych kuchniach, która mama tego nie zna. Garneczek i drewniana łyżka to najlepsza zabawka!

Co do kuchnii dziecięcej i akcesoriów- jest ona idealna  już dla półtorarocznych dzieci i nie tylko dziewczynek. Strasznie nie lubię jak słyszę od innych mam: "kuchnie kupiłaś, przecież to taka dziewczęca zabawka"! Wtedy zawsze odpowiadam: " Czy twój mąż nie gotuje?" :)
Osobiście denerwują mnie takie podziały- to dla dziewczynek; - to dla chłopców.
Gdyby Nianio chciał wózek dla lalek - kupilibyśmy. A wytłumaczenie jest jedno, skoro tata go wozi w wózeczku to czemu On nie może robić tego samego ze swoim ukochanym misiem? :)

Nianiowa kuchnia oczywiście ma wszytko co prawdziwa, palniczek się świecie, zlew ma kran, pieknarnik się otwiera a czajnik gwizda :0
Przez zabawę uczę Niania, co jest niebezpieczne w kuchni i na co musimy uważać.
Skoro czajnik gwizdał to woda gorącą. Powiem wam szczerze, że działa i czasem jak się zapomnę i dotknę to słyszę: "Mama si" :)

Ale czym byłaby kuchnia bez produktów. Nasz wybór padł na drewniane zabawki ( przyznam się Wam w sekrecie, że mam bzika na ich punkcie).
Są pięknie wykonane, zaokrąglone, nie ma niebezpiecznych elementów. Kawałki warzyw są połączone za pomocą rzepów. Co sprawia, że dziecko w łatwy i bezpieczny sposób uczy się kroić je na kawałki. Dziecko uczy się trzymania noża, kortynacji jak celnąć, żeby przekroić. Dodatkowym urozmaiceniem zabawy jest łączenie np. góry pomidora i nogi z marchewek co w efekcie daje GRZYBA ! :) Bo najważniejsza jest kreatywność!

Nasze zestawy kupiliśmy z firmy Play tive w Lidlu, oczywiście w internecie znajdziecie mnóstwo takich zabawek, ale nie ukrywam, że cena w Lidlu była bardzo atrakcyjna. Dlatego warto śledzić gazetki lidl-owskie!

Podsumowując mój Syn już, że jeśli kroimy to na deseczce, czego jeszcze nie nauczyłam Pana taty  :)
Oczywiście robimy kanapeczki, zupki, herbatki, kawki, a potem jest degustacja. Smakuje ja, Nianio, Pan tata oraz cała ekipa misiowa.
Zabawka ta była strzałem w dziesiątkę, ciężko się przy niej znudzić.
Codziennie rano mój Syn robi mi kawę- to się nazywa wychowanie ! hehheheh!